k

Stoicki cytat na rozpoczęcie dnia





Marek Aureliusz, Rozmyślania, Księga II:

"Zaczynając dzień, powiedz sobie: Zetknę się z ludźmi natrętnymi, niewdzięcznymi, zuchwałymi, podstępnymi, złośliwymi, niespołecznymi. Wszystkie te wady powstały u nich z powodu braku rozeznania złego i dobrego. Mnie zaś, którym zbadał naturę dobra, że jest piękne, i zła, że jest brzydkie, i naturę człowieka grzeszącego, że jest mi pokrewnym, nie dlatego, że ma w sobie krew i pochodzenie to samo, ale że ma i rozsądek i boski pierwiastek, nikt nie może wyrządzić nic złego. Nikt mnie bowiem nie uwikła w brzydotę. Nie mogę też czuć gniewu wobec krewnego ani go nienawidzić. Zrodziliśmy się bowiem do wspólnej pracy tak, jak nogi, jak ręce, jak brwi, jak rzędy zębów górnych i dolnych. Wzajemne więc szkodzenie sobie jest przeciwne naturze, wzajemnym zaś szkodzeniem jest uczucie gniewu i nienawiści".

Czym jest dla mnie wolność finansowa?

Dostałem wczoraj na Facebooku wiadomość z następującym pytaniem: "powiedz ile takich nieruchomości na wynajem osobiście posiadasz i jakiego rzędu praktycznie masz dochody z każdej przeciętnie na przestrzeni powiedzmy 3 lat?". Nie mam problemu z tym, żeby w prywatnej rozmowie, a nawet podczas oficjalnego spotkania dla inwestorów o tym mówić, jednak nie lubię o tym pisać w internecie z kilku powodów:

1) odpowiedź na pytanie "ile zarabiam na nieruchomościach" oraz "ila mam nieruchomości" nie ma wiele wspólnego z misją mojego bloga, którą jest propagowanie idei wolności finansowej i życia w zgodzie ze swoją pasją. Jednej osobie wystarczą do tego 3 niewielkie mieszkania na wynajem, inna będzie potrzebowała 15 dużych nieruchomości. Nie chciałbym być w tym zakresie żadnym wyznacznikiem i nie chciałbym, żeby ktoś się miał ze mną porównywać albo ścigać.

2) dla czytelników mojego bloga, którzy są ze mną już od dłuższego czasu, nie ma potrzeby, żeby odpowiadać na to pytanie. Wrzucam posty o realizowanych przeze mnie inwestycjach na bieżąco i ludzie, którzy mnie czytają mniej więcej wiedzą w co inwestuję i mogą z kontekstu się domyślić ile na tym można zarobić, mimo, że nie umieszczam moich szczegółowych zestawień finansowych.

3) po prostu nie chcę, żeby szczegółowe dane o moich zarobkach krążyły po internecie.

Nie chciałbym jednak, aby powstały na mój temat teorie spiskowe, że być może tak naprawdę zarabiam na reklamach na blogu albo na filmikach na youtubie, a nieruchomości są tylko dla tego pretekstem.

Dlatego zdecydowałem się przedstawić kilka przykładowych danych na temat moich dochodów z nieruchomości.

Ile zarabiam na nieruchomościach?

Moja pierwsza inwestycja w mieszkanie na wynajem

Poniżej przedstawiam wyciąg z konta z dochodami z jednego z mieszkań, które zresztą możecie obejrzeć TUTAJ (gdzie dowiecie się jak wyglądają pokoje i ile kosztowało ich umeblowanie).

Przychód z mieszkania 82m2, 6 pokoi, LUTY 2018:





Suma przychodów w lutym 2018: 3.850 zł

Ok, ale jak wyglądają koszty?

Obecna rata kredytu: 1.197 zł
Ubezpieczenie nieruchomości i na życie wymagane przez bank: 78 zł
Czynsz administracyjny: 503 zł
Internet: 60 zł
Prąd: 160,36
Gaz w lutym (całe ogrzewanie, ciepła woda i palniki w kuchni): 398 zł
Inne koszty zarządzania: ok. 400 zł
Suma kosztów: 2.796 zł

Dochód na czysto: 3.850 - 2.796 = 1.053 zł

Muszę dodać, że jest to dochód wyliczony dla miesiąca zimowego, gdy ponoszę wyższe koszty za ogrzewanie gazowe, które są rozliczane dopiero na koniec okresu najmu. Obliczając średni zysk miesięczny na tym mieszkaniu za sezon 2016/2017 uzyskałem kwotę ok. 1.200 zł średniomiesięcznego zysku netto przed opodatkowaniem (amortyzując mieszkanie podatek może wynosić przy tego rodzaju inwestycji 0 zł).

W mojej strategii inwestowania chodzi właśnie o to, żeby do kolumny aktywów dokładać takie kolejne cegiełki.

Robert Kiyosaki pisze o tym jasno w książce "Kwadrant przepływu pieniędzy", gdzie opisuje zestawienie finansowe osoby bogatej i biednej. Mówiąc o bogatych i biednych Kiyosaki w ogóle nie ma na mysli tego, ile te osoby zarabiają pieniędzy. Wiele razy Kiosaki podkreśla, że jego biedny ojciec zarabiał przez większość czasu więcej gotówki miesięcznie, niż jego bogaty ojciec, który miał niewiele wolnej gotówki co miesiąc, ale dzieki inwestowaniu budował kolumnę aktywów, aż w końcu został jednym z najbogatszych ludzi na Hawajach. 

Nie to, że był najbogatszy jest jednak najważniejsze. Z książki Kiyosakiego utkwiło mi najbardziej w pamięci to, że bogaty ojciec "im większe osiągał sukcesy w biznesie, tym więcej miał czasu dla swojej rodziny i dla siebie". Biedny ojciec z kolei - "im większe odnosił sukcesy w pracy, tym musiał więcej pracować i miał mniej czasu dla rodziny i na przyjemności".

Inwestycja, którą opisałem wyżej, to moje pierwsze mieszkanie na wynajem. Kolejne inwestycje pozwoliły mi w połowie 2016 r. opuścić pracę na etacie, dzięki czemu mogę teraz cały swój czas poświęcać na rozwój siebie i mojego biznesu w takim kierunku, który jest zgodny z moimi prawdziwymi pasjami. Myślę, że jest to ważniejszy czynnik pomiaru "wolności finansowej", niż to ile dokładnie zarabiam na każdej z nieruchomości.

Przykładowo, właśnie w tej chwili robimy ze znajomymi inwestorami flipa (zakup i sprzedaż z zyskiem) na nieruchomości, na której pewnie zarobię ok. 20.000 zł. Nie poświęciłem na jej szukanie ani chwili i nie wydałem na nią ani złotówki własnego kapitału. Połączyłem stronę, która miała świetną okazję, ze stroną, która miała gotówkę, w zamian za udziały w zyskach. Mogłem to zrobić dzięki odpowiednio zbudowanej sieci kontaktów, co polecam zrobić również Tobie, zwłaszcza jeśli chcesz zarabiać na wyszukiwaniu okazji inwestycyjnych bez angażowania własnej gotówki. Obecnie jest to łatwe ze wzgledu na liczne spotkania dla inwestorów, ja sam organizuję takie cyklicznie, o czym możesz się dowiedzieć z tej strony.

O flipie piszę tylko dla przykładu, że NIE JEST TO COŚ co ma wiele wspólnego z moją strategią inwestowania. To jednorazowa transakcja, która może się powtórzy, a może nie. Mógłbym, jak widzisz, pochwalić się, że zarabiam 20.000 zł na flipie bez udziału kapitału własnego, ale nie o to tutaj chodzi. Chodzi o budowę trwałego majątku dającego przychody pasywne co miesiąc.

Kiyosaki pisze o tym w ten sposób, że zawsze denerwują go historie ludzi, którzy opowiadają, że zarobili powiedzmy 100 tys. dolarów na giełdzie na szybkim handlu akcjami. Ludzie myślą wtedy, że handel akcjami na giełdzie, to "dobra inwestycja". To jednak po pierwsze handel, coś co wymaga czasu, dużych umiejętności oraz trochę (a może i przede wszystkim) szczęścia, a po drugie może to być jednorazowy strzał, który się nie powtórzy i ciężko nastawiać się na komfortowe i bezstresowe życia obracając akcjami na giełdzie. Uważam, że podobnie jest z handlem nieruchomościami. Choć nie wykluczam, że są ludzie, którzy potrafią spokojnie i komfortowo żyć handlując akcjami lub nieruchomościami. Ja po prostu wiem, że to nie jest droga dla mnie.

Strategia ludzi bogatych polega na tym, że - często korzystając z pieniędzy i pracy innych ludzi - budują aktywa dające im stały, comiesięczny dochód. Nie jest nawet najważniejsze jak duży jest to dochód, ważniejsze, że musi być oderwany od ich czasu i pracy. Pieniądze innych ludzi to najczęściej pieniądze banków (czyli ludzi, którzy je tam zdeponowali), a praca innych ludzi, to praca zatrudnianych pracowników, franczyzobiorców lub najemców, którzy spłacają inwestorowi kredyt na nieruchomość na wynajem. Kiyosaki pisze, że jeśli zaciągasz kredyt, to upewnij się, że ktoś inny go będzie spłacał. Inwestor bierze za to na siebie ryzyko kredytu na wiele lat, ryzyko napraw i konserwacji, a najemca może w każdej chwili spakować się i wyjechać. Dlatego uważam, że to uczciwy układ i po prostu zależy od tego, kto ma jakią tolerancję ryzyka.


Moje inne inwestycje możecie obejrzeć tutaj:

- mieszkanie w Warszawie
- drugie mieszkanie w Toruniu 


Progi wolności finansowej

W tym miejscu chciałbym Wam napisać, co znaczy dla mnie wolność finansowa i co dały mi te inwestycje. W wieku 29 lat uzyskałem przychody pasywne w wysokości zarobków początkującego prawnika w Warszawie (którym wtedy byłem). Mogłem więc wybrać, czy kontynuować karierę prawniczą, czy korzystając z czasu jaki dają mi przychody pasywne rozwijać siebie i własny biznes oraz poświęcać więcej czasu rodzinie. Wybrałem to drugie. 

Jeśli wygenerujesz przychody pasywne w kwocie, która zapewni Ci wolny wybór:

a) czy dalej robić to, co robisz sprzedając swój czas,

b) czy bez stresu o comiesieczne zarobki rozwijać coś innego, co jest Twoją prawdziwą pasją 

- to taki stan nazywam "pierwszym progiem wolności finansowej". Apetyt oczywiście rośnie w miarę jedzenia, z czasem rosną też koszty życia i próg "wolności finansowej" się przesuwa.

"Drugi próg wolności finansowej" pojawia się wtedy, gdy czujesz, że potrzebujesz wygodniejszego i bezpieczniejszego samochodu, większego mieszkania, poważniejszego zabezpieczenia siebie i rodziny na przyszłość na wypadek, gdyby przychody pasywne z pierwszych inwestycji zostały w jakiś sposób zakłócone. Drugi próg wolności finansowej to stan bezpieczeństwa i komfortu.

Gdy czas i pieniądze przestają stanowić problem, zaczyna się z czasem rozważać "wolność finansową" jako możliwość kupienia biletu na samolot w dowolne miejsce na ziemi i po prostu polecenie tam. To "trzeci próg wolności finansowej", który jest stanem dużego bogactwa finansowego i mentalnego, przy czym to drugie jest nawet ważniejsze. Sama duża ilość pieniędzy jeszcze nikogo nie uczyniła nikogo prawdziwie wolnym bogatym. Odziedziczone niespodziewanie fortuny lub duże wygrane na loterii są zwykle szybko roztrwaniane i przysparzają samych problemów. Bez odpowiedniego nastawienia mentalnego duża ilość pieniędzy zamieni się tylko w duże problemy.

Jednak jak mawia Robert Kiyosaki, są tylko dwa problemy z pieniędzmi: za mało pieniędzy albo za dużo pieniędzy. Z którym problemem chcesz się borykać?

Jak widzisz, "wolność finansowa" jako taka - nawet podzielona na trzy progi - stanowi dosyć indywidualną kwestię. Możesz zarabiać pasywnie co miesiąc dokładnie tyle samo, ale jednego miesiąca myśląc kategoriami pierwszego progu wolności finansowej możesz czuć się zupełnie wolny, ponieważ nie musisz iść do pracy, a drugiego miesiąca możesz czuć się mocno ograniczony ponieważ nie stać Cię na podróż dookoła świata, która w Twojej głowie stała się synonimem "wolności" - myśląc kategoriami trzeciego progu wolności finansowej, przy którym wszelkie finansowe ograniczenia znikają.

Moja odpowiedź na pytanie ile zarabiam na nieruchomościach jest wiec taka, że wystarczająco aby żyć obecnie na takim poziomie życia, jaki mi odpowiada, bez konieczności pracy na etacie lub prowadzenia stacjonarnego, pełnoetatowego biznesu. Ten blog jest po to, żebym mógł Tobie pomóc w osiągnięciu podobnego stanu, w którym bedziesz miał czas na rozwój swoich pasji, więc jeśli ten artykuł Ci się spodobał, to zapisz się do newslettera, dzięki któremu otrzymasz więcej bezpłatnych materiałów prosto na maila.

Jak pokonać mentalną barierę przed inwestowaniem w nieruchomości (i nie tylko)



Do obejrzenia:


Do przeczytania:

Treść w formacie PDF możesz pobrać TUTAJ.

Rock'n'Rollowiec, który został inwestorem

"Chciałem przejść do ofensywy. Chciałem mieć czas na skupienie się, uczenie się tego, czego chciałem się nauczyć, budowanie tego, co chciałem zbudować, i inwestowanie w relacje, które chciałem rozwijać, a nie tylko pić w biegu kawę za kawą"

- Chris Sacca - inwestor na wczesnym etapie rozwoju m.in. w Twitter, Uber, Instagram, Kickstarter, posiada majątek szacowany na ok. 1 miliard dolarów netto (za: Tim Ferris, "Narzędzia Tytanów")


Budowanie rzeczywistości na swoich zasadach

Chris Sacca nazywany jest jednym z największych "inwestorów z Doliny Krzemowej". W rzeczywistości Chris nie mieszka nawet w Krzemowej Dolinie, ale w górskiej chacie nad Jeziorem Tahoe. Zamiast chodzić na korporacyjne zebrania postanowił zapraszać tylko najbardziej konkretne i wartościowe osoby do swojej górskiej chaty, na której zakup pożyczył pieniądze.

Z zaproszonymi osobami rozmawiał na swoim tarasie albo w basenie. Tym sposobem trafił na możliwości zainwestowania we wczesnej fazie (wcześniej niż fundusze Venture Capital) w Uber i Twitter.

Półtora roku temu postanowiłem przyjąć podobną strategię, chociaż nie mam (jeszcze ;) ) dostępu do osób, które mi podpowiedzą na temat inwestycji w nowego Ubera.

Przeprowadziłem się pod Warszawę, w okolicę pod Lasem Kabackim. Za tę samą cenę, którą w Warszawie płaciłbym za niewielkie dwupokojowe mieszkanie, zamieszkałem w 100-metrowym segmencie z ogródkiem. Nie chwalę się: jako inwestor w nieruchomości mieszkam w wynajętym domu, co niektórych nieco bawi... Chcę Ci tylko dać do zrozumienia, że niewielka decyzja - jak moja przeprowadzka o ok. 20 kilometrów - może zwiększyć poziom życia o ok. 200%. I nie mam na myśli tylko powierzchni użytkowej domu, ale przede wszystkim wyraźnie czystsze powietrze, bliskość lasu, milsze sąsiedztwo i dużo mniej miejskiego hałasu. Myślę, że w sumie daje to nawet więcej niż 200%.

W tamtym czasie dokończyłem jedną z trwających inwestycji w nieruchomość i porzuciłem pracę na etacie. Wiele osób powie, że to dosyć ryzykowne, ponieważ zainwestowałem na kredyt i nie miałem dużej poduszki finansowej w postaci oszczędności. Mogłem tylko liczyć na to, że dochody z wynajmu wystarczą i nie wydarzy się żadna katastrofa. Jako ewentualną poduszę finansową traktowałem możliwość sprezdaży mieszkania inwestycyjnego, które pewnie mógłbym sprzedać jako dobrą lokatę kapitału na 10% kolejnemu inwestorowi, a sam bym na tym jeszcze zarobił.

Gdy nie musiałem już siedzieć w kancelarii przez cały dzień zacząłem więcej czasu poświęcać na rozwój: biznesowy, osobisty i duchowy. W tym ostatnim pomocne były książki ojca Anthony'ego de Mello, Scott'a Pecka, Deepaka Chopry oraz filozoficzne dzieła Seneki i Marka Aureliusza. 

Niestety z rozwojem fizycznym ciągle jestem w tyle - mimo zapisania się na siłownię byłem tam tylko raz... W lecie jeździłem rowerem po lesie i trochę biegałem. Prawie nie jem cukru i białej mąki (głównie ze względu na dietę żony, ale mi też to dobrze robi). Ale nie o tym jest ten post. Zaznaczam tylko te kwestie jako kontekst i dowód na to, że dzięki poukładaniu sobie życia po swojemu, mam czas na myślenie o tym, co jest dobre dla mnie. Nie muszę cały dzień siedzieć za biurkiem popijając podczas każdej przerwy kawę i wracać do domu wtedy, kiedy są największe korki.

Dzięki sieci kontaktów jaką zbudowałem "robię" obecnie flipa na mieszkaniu w Warszawie. "Robię" go tak, że jedna osoba z mojej sieci kontaktów znalazła świetną okazję, ja przekazałem kontakt inwestorowi, który poszedł wynegocjować cenę i kupuje to na siebie za swoją gotówkę. Przekazałem tylko kontakt i mam 33% udziałów w zyskach. Może dałoby się to zrobić, gdybym nadal pracował na etacie, może jakoś po godzinach. Może tak, ale mam wrażenie, że nie miałbym aż tyle takich okazji.

Na spotkania mojego Warsztatu Inwestora przychodzi ok. 20 osób. Zamiast siedzieć cały miesiąc w biurze, wolę się raz na miesiąc spotkać się z grupą konkretnych osób i pogadać o biznesie i inwestowaniu.

Czy jestem leniem? Nie sądzę. Czasami myślę sobie, że chętnie wróciłbym na jakiś etat, żeby trochę odpocząć. Mam z jednej strony wrażenie, że cały czas jestem w pracy, a z drugiej, że w ogóle nie pracuję. Prawda jest taka, że ok. 80% mojego czasu poświęcam na planowanie strategiczne, uczenie się nowych umiejętności, analizowanie inwestycji, czytanie, pracę nad blogiem, marketing internetowy i nowości ze świata biznesu. Wiele z tych rzeczy robiłem wcześniej "po godzinach" jako hobby i dlatego mam wrażenie, że teraz w ogóle nie pracuję. Wiele z tych rzeczy ma jednak długoterminowy cel finansowy, więc mam wrażenie, że ciągle jestem w pracy...


Skupienie na własnej liście zadań do wykonania

"Ogólnie rzecz biorąc, wszystko sprowadza się do tego, czy jesteś w ofensywie, czy w defensywie. Myślę, że przyglądając się wyzwaniom w życiu, powinieneś się zastanowić, które z nich sam wybrałeś, a które z nich podejmujesz po to, by zadowolić kogoś innego. Twoja skrzynka odbiorcza jest jak lista zadań do wykonania, do której każdy człowiek na świecie może dopisywać kolejne pozycje. Musiałem oderwać się od niej i skupić na własnej liście zadań do wykonania" [Chris Sacca, "Narzędzia Tytanów", str. 211].

Po 4 latach podnajmowania nieruchomości zacząłem czuć wręcz smutek, gdy pojawiały się problemy przy wynajmie mieszkań, którymi się zajmowałem. Wiedziałem, że muszę jechać do zatłoczonego centrum Warszawy, stracę wiele godzin na rozwiązanie błahego problemu, który nie buduje ani mnie, ani mojego majątku. Awarie, niepłacący lokator, mieszkania w bardzo średnim standardzie, do których właściciele nie chcieli dokładać, żeby podnieść standard. Czułem smutek z pododu uciekającego czasu i tego, że muszę robić to, co na mnie po prostu spada w sposób niekontrolowany. 

Zupełnie inaczej jest teraz. Moimi inwestycjami w Toruniu zajmuje się sprawdzona firma. W Warszawie moim mieszkaniem na wynajem zajmuję się sam, ale mam na tyle wysoki standard, że najemcy są przyzwoici, a mieszkanie nie sprawia wiele kłopotów technicznych. Jakie mieszkanie, tacy lokatorzy. Niemal wszystkie pokoje wynajmuję przez Facebooka weryfikując wnikliwie najemców. Gorąco polecam takie rozwiązanie i ufanie intuicji, choć czasem wygląda to na kierowanie się stereotypami i płytkie ocenianie ludzi.


Call center... ale nie w Indiach

W książce "4-godzinny tydzień pracy" Tim Ferris opowiada o tym, jak można dużą część obsługi klienta zlecić zdalnym asystentom ulokowanym w call centers w Indiach. Tak można zrobić w USA bo Hindusi dobrze znają angielski. Nie znają jednak polskiego. Znalazłem tego typu usługę w Polsce. Chcesz się przekonać? Zadzwoń pod mój numer firmowy i spróbuj się umówić ze mną na spotkanie: (22) 454 66 95. Nie lubię odbierać telefonów i chcę mieć spokój, gdy robię swoje rzeczy. Jeśli zadzwoni osoba z konkretnym tematem, moja asystentka napisze do mnie maila z informacją o co chodzi, a ja oddzwonię.

Gary Vaynerchuk, ogromny guru marketingu internetowego, zapytał kiedyś widownię podczas dużej konferencji ile osób wkurza się, gdy dzwoni do nich telefon. Większość osób podniosło rękę. Generacja Y dorasta i przejmuje władzę w społeczeństwie. Komunikacja, sprzedaż, reklama już nigdy nie będą takie same. Komunikacja ze mną też ;)

Najlepiej jednak kontaktować się ze mną przez mojego Facebooka.

Jeśli chcesz bardziej zrozumieć w jaką stronę zmierza biznes i marketing na świecie, to polecam Ci gorąco książkę "Zapytaj Gary'ego".


1.000 subów: blog i media społecznościowe

Dzisiaj liczba moich subskrybentów na YouTubie przekroczyła magiczny 1.000. Wiem, że nie jest to jeszcze dużo, ale od pewnego czasu widzę, że liczba subskrybentów rośnie zgodnie z efektem kuli śnieżnej. Dlatego planuję zacząć regularnie nagrywać video, co przez ostatni czas mocno zaniedbywałem. Widzę, że jest to dla Was wartość, widzę coraz wiecej pytań i komentarzy. Niektóre osoby przychodzą nawet na Warsztat Inwestora po obejrzeniu filmu na YT.

W najnowszej produkcji video wspiera mnie mój przyjaciel Łukasz Goździuk, z którym w czasie studiów mieszkałem w jednym pokoju i graliśmy w dwóch zespołach. Ja grałem na basie:


Ja w zespole Muzeum Ewolucji, 2011 r., nieistniejący już Centralny Dom Qultury. Łukasz na środku za klawiszami.

Ex rock'n'rollowiec

Tak naprawdę nie rock'n'rollowiec, bo graliśmy mieszankę funku, hip-hopu i rocka. 

Ale jak powiedział Archy w świetnym filmie Guya Ritchie'go "RocknRolla" (skądinąd filmie na temat... londyńskich inwestorów w nieruchomości):

"People ask the question... what's a RocknRolla? And I tell 'em - it's not about drugs, drums, and hospital drips, oh no. There's more there than that, my friend. We all like a bit of the good life - some the money, some the drugs, other the sex game, the glamour, or the fame. But a RocknRolla, oh, he's different. Why? Because a real RocknRolla wants the fucking lot".

Tak. Rock'n'rollowcy chcą od życia dużo.

Jakoś na wiosnę 2017 r. byłem na konferencji w Sejmie RP poświęconej etyce w biznesie. Byli tam niektórzy najwięksi polscy inwestorzy i managerowie, w tym. m.in. Zbigniew Jakubas, właściciel grupy kapitałowej Multico, obecnie 16. na liście najbogatrzych Polaków. Był też Grzegorz Hajdarowicz, właściciel grupy kapitałowej Gremi. Zapytano prelegentów o to, co było ich gówną motywacją do robienia biznesu. 

Hajdarowicz - dawny punk, który rzucał koktajlami Mołotowa w ZOMO - powiedział, że jego motywacją zawsze była wolność. Mógł na długie lata zostać posłem i grzać ciepły fotel dzięki swoim zasługom w opozycji antykomunistycznej, ale uświadomił sobie, że byłby wtedy tylko maszynką do przyciskania guzików. Zajął się biznesem, chociaż nie miał pojęcia co konkretnie robić. Zaczynał od handlu preparatami medycznymi, na czym po kilku miesiącach zbankrutował. Później zaczął kupować podupadające zakłady, restrukturyzować je i sprzedawać z zyskiem. Inwestował w nieruchomości w Krakowie, kupił wydawnictwo Rzeczpospolita, a teraz inwestuje w plantacje kokosów w Brazylii.

Z Hajdarowiczem udało mi się zamienić tylko jedno zdanie. Powiedzieliśmy mu z kolegą, że też jesteśmy z wolnościowego środowiska i bardzo podziwiamy jego podejście do biznesu. Powiedział nam tylko: "Żebyście chłopaki nie musieli walczyć o tę wolność kamieniami" i zacytował utwór Chłopców z Placu Broni:


"Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem..."





Książki polecane w tym artykule:

Narzędzia Tytanów - Tim Ferris*
4-godzinny tydzień pracy - Tim Ferris
Zapytaj Garyego - Gary Vaynerchuk*

*Jeśli klikniesz w link, trafisz do księgarni mojego znajomego - Marcina Osmana. Nie mam nic z promowania tej książki, nie mówiłem nawet Marcinowi, że polecam jego księgarnię. Jeśli zdecydujesz się na zakup od niego, to napisz do niego, że trafiłeś ode mnie. Myślę, że będzie to dla niego miła niespodzianka:)

Osoby wspomniane w tym artykule:

Chris Sacca
Tim Ferris
Gary Vaynerchuk
Anthony de Mello
M. Scott Peck
Deepak Chopra
Seneka Młodszy 
Marek Aureliusz
Łukasz Goździuk
Zbigniew Jakubas
Grzegorz Hajdarowicz
Guy Ritchie
Chłopcy z Placu Broni (zespół)


Firma zarządzająca moim mieszkaniem w Toruniu:

Metr Kwadratowy

Podobne wpisy, które mogą Ci się spodobać:

Dlaczego nie masz przychodów pasywnych?
Dieta niskoinformacyjna - czyli jak nie zostać specjalistą od pierdoł
Inwestowanie? Tu nie chodzi o pieniądze, ale o wolność
Wolność finansowa, czy bogactwo?
Potęga nicnierobienia

Jak podjąć trudną decyzję

"Czy naprawdę wystarczająco długo to przemyślałem? Czy wziąłem pod uwagę wystarczająco dużo danych?

Jeśli głęboko się nad tym zastanowisz, dojdziesz do wniosku, że tak naprawdę nigdy nie możesz wziąć pod uwagę wystarczającej ilości informacji. 

Wkładasz wielki wysiłek w podjęcie decyzji i w końcu ... podejmujesz ją pod wpływem chwili bo kończy ci się czas"


- Alan Watts (filozof, pisarz, mówca)



Słowa Alana Wattsa bardzo przypominają mi o wielu moich wewnętrznych walkach, jakie toczyłem ze sobą, zanim zacząłem żyć życiem zgodnym z moimi własnymi wartościami, celami i planami.

Najdłuższy bój toczyłem ze sobą o to, czy porzucić dobrą pracę na etacie i potencjalną karierę wysoko opłacanego specjalisty w prawniczym zawodzie. Długimi miesiącami patrzyłem w szybę autobusu jadąc zatłoczonymi ulicami Warszawy i myślałem o tym, że nie jestem we właściwym dla siebie miejscu. Ciągle jednak analizowałem wszelkie za i przeciw, odkładałem decyzję na później, na "lepszy czas" (znacie taki moment?), na moment, gdy odłożę więcej pieniędzy, gdy zdobędę więcej wiedzy, zbuduję po godzinach stabilniejszy biznes...

Nigdy nie ma "odpowiedniego czasu"

W końcu podjąłem decyzję, bo zwyczajnie skończył mi się czas: musiałem zdecydować, czy zdawać egzamin na doradcę podatkowego, czy nie. Miałem już swój biznes w branży nieruchomości i stawanie przed komisją egzaminacyjną kilka lat po skończeniu studiów - i to tylko po to, żeby dalej móc pracować na etacie - wydawało mi się groteskowe. Powiedziałem szefowi, że praca jest super i głupio mi się zwalniać, ale nie widzę siebie na żadnym etacie i biorę się za swój biznes. W 10 miesięcy od odejścia z pracy osiągnąłem przychody pasywne (wyłącznie przychody pasywne, nie mówię o dodatkowych, zarabianych sprzedając swój czas) równe dochodom jakie otrzymywałem na etacie. Musiałem to zrobić, bo po prostu skończył mi się czas.

Wszystkim nam się kończy czas

Nie wiem, czy ktoś Ci to powiedział... jeśli nie, to przepraszam... będę to ja... uważaj... Tobie też się kończy czas! Umrzesz. Kiedyś wszyscy umrzemy. Kończy nam się czas, żeby przeżyć życie własnym życiem.

Alan Watts mówi, że prawdziwa wolność nie polega na "wolności wyboru". Gdy dokonujesz wyboru wahasz się, pozostajesz w stanie napięcia. A są ludzie, którzy się nie wahają i oni są naprawdę wolni. Nie mówię o szaleńcach, ale o ludziach postępujących w 100% w zgodzie z własną naturą, celami i marzeniami. Ludzie tacy po prostu reagują adekwatnie do tego co się dzieje. To niesamowite, gdy sobie to uświadomisz. Wyobraź sobie, że bez wahania wykonujesz wszystkie zadanie, jakie przynosi Ci dzień w taki sposób, żeby zbudować życie jakiego pragniesz. Nie wahasz się: rozwiązujesz problemy, korzystasz z okazji, nawiązujesz wartościowe kontakty, spędzasz czas ciesząc się życiem bo każdy czas, to Twój czas.

Przypomina mi to pewną historię, którą przytoczył ojciec Anthony DeMello, jezuita i mistyk: pewien facet poszedł na koncert orkiestry symfonicznej, zajął swoje miejsce, zaczął się koncert, a on po pierwszym takcie przypomniał sobie, że nie zamknął samochodu. Nie może wyjść, bo to by zbyt przeszkadzało innym, nie może się skupić na koncercie, bo ciągle myśli o samochodzie. Życie wielu ludzi właście tak wygląda: robią jedno, a myślą o drugim, wahają się, nie mogą podjąć decycji - wyjść do samochodu przeszkadzając ludziom, czy zaryzykować kradzież samochodu?

Intuicja

Żeby podejmować mądre decyzje konieczne jest posiadanie wyćwiczonej intuicji. Intuicja nasiąka jak gąbka poprzez nasze doświadczenia życiowe: nasze doświadczenia z dzieciństwa, to co usłyszeliśmy od ludzi, to co zobaczyliśmy, to czego nas nauczono. Dlatego dla niektórych samo słowo "inwestowanie" albo "biznes" nacechowane są ryzykiem, stresem a może nawet nieuczciwością.

Aby nakarmić swoją intuicję dobrymi wzorcami, aby nauczyć ją by nam służyła a nie przeszkadzała, musimy posiąść znaczną wiedzę w dziedzinie, w której chcemy działać. Ja, zanim zacząłem inwestować w nieruchomości, uczyłem się tego tematu na kursach i z książek przez 4 lata. Prowadziłem też po godzinach biznes podnajmowy (wynajmowałem mieszkania od właścicieli i za ich zgodą podnajmowałem na pokoje studentom). Dzięki temu mogę teraz podjąć decyzję na temat danej inwestycji w 5 minut.

To oczywiste, że nie możesz podejmować szybkich decyzji w tematach, w których jesteś zupełnym laikiem. Dlatego musisz się przygotować ZANIM nadejdzie czas na podjęcie decyzji. Analizowanie tony danych tuż przed podjęciem decyzji to często zasłona dymna mająca ukryć brak naszego wcześniejszego przygotowania.

Jak więc podejmować mądre decyzje?

1) Zdobądź wiedzę w dziedzinie, którą chcesz się zająć, przesiąknij tematem, znajdź mentora, czytaj książki, ucz się.

2) Wyznacz sobie kryteria, według których będziesz podejmował decyzję - niech to będzie mała ilość kryteriów, w różnych tematach liczba kryteriów będzie odmienna, ale np. w nieruchomościach ja mam zaledwie dwa kryteria: stopa zwrotu i cashflow.

Np. wybór odpowiedniego biznesu może wiązać sie z kryterium takim, jak odpowiedź na pytanie: czy biznes ten (A) przyniesie Ci początkowo niewielkie, ale regularne przychody pasywne, czy też (B) po kilku latach budowy i dokładania do niego da Ci w przyszłości fortunę. Wybierz po prostu jaki tryb życia wolisz prowadzić i nie oczekuj skutków typu A, gdy robisz rzecz B.

3) jeśli inwestycja / biznes / relacja spełniają Twoje kryteria, to konsekwentnie działaj i zrób wszystko, żeby był to udany wybór.

Ktoś kiedyś powiedział: Nie marnujemy zbyt wiele czasu na podejmowanie decyzji, ale zrobimy wszystko, żeby podjęte decyzje były dobre.

4) jeśli się wahasz, czy podjąć teraz decyzję, czy nie, to zadaj sobie pytanie: co się stanie jeśli NIE PODEJMĘ tej decyzji? I odpowiedz sobie szczegółowo na to pytanie.

Ile kosztuje NIE PODEJMOWANIE dycyzji

Pamiętaj, życie ucieka, a wraz z nim czas nie tylko na zbudowanie "życia marzeń" (dla niektórych to mętne sformułowanie wyjęte z "motywacyjnej papki"), ale i w ogóle godnej egzystencji. 

Czy zadałeś sobie pytanie co będzie jeśli NIE PODEJMIESZ odopwiednich decyzji co do zabezpieczenia swojej emerytury? Czy wiesz, że Twoja emerytura może wynieść 30% pensji? Poczytaj w internecie o tzw. "stopie zastąpienia" i o kondycji ZUS... 

Nie rozumiem dlaczego ludzie zamiatają tę sprawę pod dywan. Gdy podczas studiów pracowałem jako doradca finansowy (tak, sprzedawałem produkty emerytalne w III filarze chodząc po domach klientów), to jeden z moich klientów powiedział mi, że nie chce odkładać na emeryturę bo będzie pracował dopóki mu sił wystarczy, a później może żyć jak jego babcia: jeść leki i oglądać Klan (taki serial, ja nie mam telewizora od 10 lat, nie wiem czy jeszcze leci). Powiedział to w żartach, ale jest w tym SPORE ZIARNO PRAWDY: ludzie milcząco godzą się na taką egzystencję już 30-40 lat wcześniej! Dlaczego? Wystarczy zmienić tak niewiele... 

Nie musisz rzucać pracy by zbudować wielki biznes. Możesz nauczyć się podstaw regularnego oszczędzania i bezpiecznego inwestowania. Jeśli kupisz mieszkanie na wynajem dając np. 40.000 zł wkładu własnego w gotówce, a resztę sfinansujesz kredytem, to za 30 lat, gdy będziesz iść na emeryturę (piszę teraz głównie do młodych osób, wybacz, jeśli masz mniej czasu, ale dla Ciebie też się znajdzie dobry sposób!) będziesz mieć majątek warty około MILIONA ZŁOTYCH. Nie wierzysz? Zobacz TEN artykuł.

Czy wiesz jaki wiek emerytalny ustalą politycy za 30 lat? A jeśli każą Ci pracować do 80 roku życia, a Ty nie pomyślisz o oszczędzaniu na emeryturę już teraz? Pomyśl co będzie, jeśli NIE PODEJMIESZ żadnej decyzji.

Wojciech Gil

P.S.

Zajrzyj koniecznie do tego artykułu:

Decyzja warta milion


Kolejna inwestycja w mieszkanie na wynajem ukończona

Drodzy,

Z lekkim opóźnieniem piszę posta na temat ukończonej w czerwcu tego roku inwestycji w mieszkanie na wynajem na warszawskiej Pradze Południe.

Krótkie podsumowanie:

Metraż: 62m2

Zakres: remont generalny bez wymiany okien i grzejników, dołożenie dodatkowego WC w łazience

Koszt remontu: 38.000 zł
Cyklinowanie podłogi: 3.000 zł
Wyposażenie części wspólnych: 7.500 zł
Koszt wyposażenia pokoi: 7.475 zł

Suma kosztów przygotowania 5-pokojowego mieszkania na wynajem: 55.973 zł

ROI uzyskane wynajmując pokoje poza sezonem studenckim: 10,76%


Efekt końcowy:

Kuchnia


Szafki: Leroy Merlin*
Blat: Ikea
Lampy: Ikea
Płytki: Leroy Merlin
Ozdoby: Pepco


Duży pokój



Średni pokój nr 1



Średni pokój nr 2



Mały pokój nr 1



Mały pokój nr 2




Łazienka







WC



Jeśli chcesz się dowiedzieć jak inwestować w tego rodzaju mieszkania na wynajem, a także poznać inne strategie inwestowania w nieruchomości dołącz to Warsztatu Inwestora TUTAJ.

Jeśli masz pytania zostaw komentarz lub napisz do mnie:

kontakt@wgproperty.pl


100% ochrona kapitału i udział w zyskach giełdy. Możliwe?



Czy zdarzyło Ci się stracić na instrumentach finansowych? Namówiony przez kogoś w okienku bankowym kupiłeś fundusz inwestycyjny "osiągający niesamowite wyniki" i niedługo po zakupie straciłeś połowę kapitału... Ja przez to przeszedłem i to z moimi pierwszymi, skromnymi oszczędnościami po pierwszym roku studiów, gdy zaczął się kryzys 2007 r.

Później wiele się nauczyłem. Dowiedziałem się, że bogaci ludzie w takich chwilach nie tracą. Tracą szare masy wrobione przez banki i fundusze inwestycyjne. A pieniądze nie giną, ale zmieniają właścicieli...

A gdybym Ci powiedział, że możesz uczestniczyć w zyskach giełdy, a jednocześnie mieć 100% ochrony kapitału? Tak! Zarabiasz, gdy giełda idzie w górę, ale nie tracisz, gdy indeksy giełdowe spadają na łeb...

Świadomi inwestorzy, nawet nie koniecznie bardzo bogaci, mają dostęp do takich instrumentów finansowych. Po raz kolejny sprawdza się fakt, że problemy finansowe ludzi wynikają nie ze zbyt małej ilości pieniędzy, ale z braku wiedzy. Gdybym miał tę wiedzę co dzisiaj, gdy wybuchł kryzys w 2007 r. ... 

Chcesz się dowiedzieć jak zarabiać dużo więcej niż na zwykłej lokacie, uczestniczyć we wzrostach giełdy i zawsze mieć pewność, że dostaniesz 100% kapitału? Czytaj dalej.


1) Obligacje strukturyzowane


"Obligacje strukturyzowane są tak bezpieczne, jak bank który je emituje" 
- Tony Robbins, Money Mistrzowska gra

Obligacje strukturyzowane są papierami wartościowymi emitowanymi przez instytucje finansowe i stanowią kombinację papieru wartościowego i instrumentu finansowego.... Ok, żeby zaoszczędzić Ci finansowego bełkotu:

Obligacje - kupując obligacje pożyczasz komuś pieniądze. Kupujący obligacje to pożyczkodawca, a sprzedający obligacje to pożyczkobiorca. Jasne? Jak spółka emituje obligacje i sprzedaje je inwestorom, to POŻYCZA od nich pieniądza na określony procent. 

Dla porównania: jak kupujesz akcje tej spółki, to stajesz się jej współwłaścicielem i możesz dostać dywidendę albo sprzedać akcję drożej jeśli cena na rynku wzrośnie. Jak cena spadnie a spółka nie wypłaci dywidendy, to tracisz. W przypadku obligacji emitent jest ZOBLIGOWANY do wypłaty odsetek i zwrotu 100% pożyczonego kapitału. Jasne?

Ok, a o co chodzi z tymi "strukturyzowanymi" obligacjami?

1) Emitent: Przede wszystkim obligacje strukturyzowane są emitowane wyłącznie przez banki (zwykle te największe). Czyli są to pożyczki udzielane bankom. Tak, ludzie udzielają pożyczek bankom.

2) Oprocentowanie: Wszystkie obligacje mają ustalone oprocentowanie. W przypadku normalnych obligacji jest ono ustalone na stały procent lub np. jakiś stały procent + WIBOR.

Obligacje strukturyzowane mają w specyficzny sposób ustalane oprocentowanie oraz dają gwarancję wypłaty 100% kapitału (lub nieco poniżej lub powyżej 100%). 

Oprocentowanie obligacji strukturyzowanych oparte jest o jakiś inny instrument finansowy: indeks giełdowy, fundusz inwestycyjny, kurs waluty itp.

Np.: 

Obligacja strukturyzowana, którą nabywasz ma 100% ochrony kapitału i oprocentowanie uzależnione od wyników największego polskiego indeksu giełdowego WIG20 (to po prostu uśredniony wynik dwudziestu największych polskich spółek).

Jeśli giełda "idzie w górę" zarabiasz określoną część zysków giełdy, a jeśli giełda "idzie w dół" - nic nie tracisz!

3) Wady: Obligacje strukturyzowane rzadko są oferowane indywidualnemu klientowi. Najwięksi inwestorzy, klienci private bankingu oraz inwestorzy instytucjonalni rzucają się na nie jak na świeże bułeczki.

Najchętniej obligacje strukturyzowane są emitowane i sprzedawane pod koniec okresu wzrostów, bo banki mogą skusić inwestorów dotychczasowymi dobrymi wynikami. Wówczas jeśli rynek się załamie, to dostaniemy "tylko" 100% zwrot zainwestowanego kapitału - chyba i tak nieźle w porównaniu z innymi produktami finansowymi w chwili kryzysu?



2) Certyfikaty z ochroną kapitału

Z punktu widzenia inwestora certyfikat strukturyzowany w zasadzie "działa" tak samo jak wymienione wyżej obligacje strukturyzowane: daje ochronę kapitału (zawsze sprawdzaj, czy daje 100% ochrony, czy tylko część) + zyski wynikające ze wzrostu wartości innych papierów wartościowych i instrumentów finansowych.

Kupując certyfikat strukturyzowany nabywasz pośrednio koszyk jakichś innych instrumentów finansowych lub indeksów. Zysk z certyfikatu finansowego może być uzależniony od: 

- zmiany poziomu indeksu giełdowego (np. polski WIG20, amerykański NASDAQ)
- zmiany ceny koszyka akcji wybranego sektora (np. sektor odzieżowy)
- zmiany ceny waluty
- zmiany ceny surowców (ropy, zboża, kawy, kukurydzy).

Jeśli ceny wyżej wymienionych rosną, Ty partycypujesz w zyskach (zwykle w określonym procencie zysków, resztę zysków zabiera sobie bank, ale za to może zagwarantować Ci nawet 100% ochronę kapitału). Jeśli ceny spadają, Ty nie tracisz.

Podobnie jak w przypadku obligacji strukturyzowanych, dostępność certyfikatów strukturyzowanych jest ograniczona. Trzeba pamiętać, żeby zapisać się na subskrybcję ogłaszaną przez emitenta. Dlatego właśnie ludzie, którzy posiadają odpowiednią wiedzę i mają poukładane sprawy finansowe bogacą się, a inni... tracą na funduszach od pani z okienka w banku...

Dla ułatwienia: TUTAJ znajdziesz wyszukiwarkę produktów strukturyzowanych dostępnych na polskiej giełdzie. Niestety nie wszystkie domy maklerskie umożliwiają zakup wszystkich produktów strukturyzowanych.



3) Indeksowane lokaty i konta oszczędnościowe

Lokaty indeksowane przypominają obligacje strukturyzowane, ale są objęte Bankowym Funduszem Gwarancyjnym (BFG). W tym miejscu przypominam, a jeśli nie wiesz, to informuję, że: Bankowy Fundusz Gwarancyjny chroni wyłącznie pieniądze ulokowane przez ludzi w bankach na depozytach oszczędnościowych (konta, lokaty). Jeśli bank sprzedaje fundusz inwestycyjny lub obligacje strukturyzowane, to BFG nie chroni pieniędzy, które tam wpłacasz.

Wracając do indeksowanych lokat, są to więc pieniądze, które deponujesz bezpośrednio w banku (a nie w funduszy inwestycyjnym) i jest to Twój depozyt oszczędnościowy (czyli podlega ochronie BFG). 

Oprocentowanie lokaty indeksowanej składa się z: 

umówionego procentu + wyniku określonego indeksu


Po co mi ta wiedza?

Może pomyślisz sobie, że to śmieszne, że zaprzątam sobie głowę produktami dającymi 2,23% w skali roku. Przecież to nawet nie zwalczy inflacji, a na nieruchomościach można zarobić 10-20% w skali roku... Tak, ale te produkty są do innych celów. Nieruchomości to mój główny biznes, który pozwala mi zarabiać i generować przychody pasywne. Potrzebuję jednak bezpiecznych koszyków, w których mogę odkładać 10-20% moich dochodów z nieruchomości i innych biznesów. 

To są dla mnie produkty ściśle oszczędnościowe. Aby mądrze zarządzać swoimi finansami konieczne jest dzielenie zarabianych pieniędzy na kilka koszyków (o tym konkretnie innym razem). Najogólniej rzecz ujmując, w zakresie oszczędzania i inwestowania powinno się posiadać trzy koszyki:

1) koszyk bezpieczeństwa - w 100% zabezpieczone pieniądze odkładane regularnie w sposób maksymalnie bezobsługowy. Tutaj mieszczą się właśnie takie produkty strukturyzowane.

2) koszyk wygody - nieco bardziej ryzykowne inwestycje dające szanse na wyższe zyski, ale zabezpieczające dużą część kapitału. Tutaj dla mnie mieszczą się inwestycje na giełdzie, które robię ostrożnie (kupuję akcje największych spółek, gdy bardzo potanieją z przyczyn nie związanych z fundamentalną wartością tych spółek - np. wskutek ogólnej paniki), ale liczę się z ryzykiem częściowej utraty kapitału. Jeśli się uda, to pieniądze te zapewnią mi wygodniejsze życie, a jeśli nie, to i tak odzyskam większość kapitału (chyba, że największe polskie spółki upadną, ale wtedy i tak chyba trzeba by się stąd zabierać...).

3) koszyk bogactwa - koszyk z najbardziej ryzykownymi inwestycjami. Tutaj są moje biznesy, w które inwestuję pieniądze i na 100% nigdy nie wiem, czy się zwrócą. Mieszczą się tutaj wydatki na reklamy na Facebooku, gdy przeprowadzam nową kampanię sprzedażową szkolenia, w pewnym sensie mieszczą się tutaj nawet nieruchomości ponieważ w przypadku załamania na rynku mogłyby przez jakiś czas przestać przynosić mi comiesięczne zyski. 

Jeśli jednak nie nastąpi żadna katastrofa, to koszyk ten może przynieść ponadprzeciętne bogactwo. Aby to bogactwo uchronić, konieczne jest transferowanie jego części do bezpiecznych koszyków.

Dlatego właśnie potrzebuję wszystkich koszyków, w tym produktów strukturyzowanych, które umożliwiają systematyczne oszczędzanie i zabezpieczenie gotówki, a przy tym dają szansę na korzystanie przynajmniej z części zysków giełdy.


UWAGA:

Za każdym razem, gdy wybierasz jakiś produkt finansowy dokładnie sprawdzaj wszystkie opłaty i prowizje. Niestety nawet tak cudowne produkty jak certyfikaty i obligacje strukturyzowane nie są pozbawione ryzyka związanego z tym, że bank może Cię chcieć oskubać! Co z tego, że masz 100% ochrony kapitału, jeśli np. bank na wejściu bierze od Ciebie 3% a na wyjściu drugie 3%. 

Jeśli akurat nie będzie wzrostów na rynku i Twój produkt strukturyzowany nie zarobi, to niby dostaniesz 100% zwrotu kapitału, ale pomniejszonego o opłaty i prowizje, więc możesz być nawet 6% w plecy.

Nowa inwestycja w mieszkanie na wynajem: Toruń

Zapraszam na krótkie zwiedzanie nowego mieszkania inwestycyjnego zakupionego w Toruniu.

Mieszkanie ma 90m2, obecnie składa się z 3 pokoi - dwóch bardzo dużych salonów i niewielkiej sypialni. Ma dwie kuchnie i łazienkę w dobrym stanie. Kiedyś stanowiło dwa osobne mieszkania.

Docelowo mieszkanie zostanie przerobione na 6 pokoi lub na dwa mieszkanie: 3 i 2 pokojowe. Analizujemy, która wersja okaże się lepsza.





Zapraszam do śledzenia postępów inwestycji również na Facebooku i Instagramie, gdzie informacje trafiają zwykle najszybciej.

Dlaczego nie masz przychodów pasywnych?



Mało biznesmenów w biznesie

Mam pewną smutną refleksję. Chodzę na różne konferencje i spotkania dla przedsiębiorców i najczęściej większość osób tam spotkanych to nie "właściciele firm", ale sprzedawcy lub specjaliści. Mimo, że formalnie są właścicielami firm.

Nie zrozumcie mnie źle: nie przeszkadza mi to, nie bójcie się do mnie zagadać na spotkaniu biznesowym lub konferencji, jeśli jesteście specjalistami lub sprzedawcami. Piszę to dla osób, które mimo występowania w takiej roli nie uświadamiają sobie tego faktu, a dla dobra własnego biznesu powinny. Jeśli komuś odpowiada działanie jako specjalista, to bardzo dobrze. Potrzebujemy specjalistów, a za dobre usługi jesteśmy skłonni dużo zapłacić. Trzeba sobie jednak uświadamiać różnice miedzy tymi rolami.

Po kilku już ładnych latach spędzonych w środowisku biznesowym łatwo odróżniam "właściciela biznesu" od "specjalisty prowadzącego działalność gospodarczą". Właściciel biznesu używa innych słów, inaczej się zachowuje na spotkaniu biznesowym. Właściciele biznesów szukają raczej zasobów do wykorzystania w swojej firmie, okazji do zainwestowania i powiększenia swojego biznesu albo szukają właśnie specjalistów do pomocy. "Specjaliści-przedsiębiorcy" podczas spotkań chcą na ogół sprzedać swoje usługi, więcej mówią o swojej pracy i o tym co potrafią.

Problem polega na tym, że czasami specjaliści oczekują efektów w swoim biznesie takich, jak gdyby byli "właścicielami" biznesu. Dziwi ich, że mimo upływu lat ciężkiej pracy, ciągle mają mało czasu dla siebie i rodziny, a pieniądze, mimo że są, to nie są wcale tak duże, jak myśleli, że będą.


Dla jasności: ja też nie utrzymuję się obecnie wyłącznie z przychodów pasywnych. Mam firmę zajmującą się doradztwem na rynku nieruchomości, sam wykonuję wiele czynności podczas szukania inwestycji, doglądam remontów, zajmuję się meblowaniem i przygotowywaniem mieszkań na wynajem. 
Bardzo jednak dbam o to, żeby ukończona inwestycja przynosiła mi prawdziwie pasywne przychody. Powierzam więc szukanie najemców i bieżące zarządzanie najmem profesjonalnej firmie zarządzającej. Np. w Toruniu moim mieszkaniem zajmuje się firma Metr Kwadratowy należąca do przyjaciół moich i mojej żony poznanych jeszcze w czasach dorywczych prac w czasie studiów. 


Dlaczego nie masz biznesu mimo, że masz firmę?

Wielu przedsiębiorców wywodzi się ze specjalistycznych branż: programiści zakładają firmy IT, architekci zakładają pracownie architektoniczne, prawnicy zakładają kancelarie prawne. Mimo, że ze specjalistów pracujących niegdyś na etacie stają się nagle właścicielami biznesów, to w rzeczywistości nadal pracują sami u siebie na etacie jako specjaliści, a dodatkowo mają na głowie prowadzenie firmy.

Jak to się ma do inwestorów w nieruchomości?

Wielu przyszłych inwestorów w nieruchomości zaczynało z wizją cudownych przychodów pasywnych i wakacji pod palmami podczas których na smartfonie sprawdzaliby wpływające przychody z najmu. 

Minęło kilka lat i po serii kursów, szkoleń i własnej praktyki związanej z indywidualnym inwestowaniem na rynku nieruchomości zostali właścicielami firm zajmujących się doradztwem na rynku nieruchomości (tak, ja też należę do tej grupy) oraz zarządzających najmem. 

Problem w tym, że zostali w tych firmach głównymi specjalistami w temacie inwestowania i zarządzania nieruchomościami. To najprostsza droga do pożegnania się z przychodami pasywnymi na zawsze.... chyba że...

Jak sobie z tym poradzić?

1) wydziel w ramach swojej firmy to, co ma dawać przychody pasywne od tego co jest pracą specjalisty

W moim biznesie wyraźnie wyodrębnione są dochody pochodzące ze źródeł pasywnych (nieruchomości, przychody z internetu) od dochodów generowanych z mojej osobistej działalności (doradztwo na rynku nieruchomości, szkolenia).

Spróbuj w swoim biznesie zrobić to samo. Cokolwiek robisz, spróbuj wyodrębnić organizacyjnie w swojej firmie lub w ramach prywatnych inwestycji to, co daje Ci przychody pasywne od tego, na co musisz pracować sprzedając swój czas. Dzięki temu będziesz dokładnie wiedział jaka jest proporcja przychodów pasywnych do przychodów pochodzących z pracy i będziesz mógł zaplanować o ile zwiększyć kolumnę aktywów aby osiągnąć pełnię wolności finansowej. 

Poza tym, wiedząc, że masz już przynajmniej w części przychody pasywne, będziesz się lepiej czuł idąc w stronę wolności finansowej. Będziesz lepiej wiedział jak daleko jesteś i szybciej nauczysz się co faktycznie działa pasywnie, a co nie.

Jeśli teraz ciągle sprzedajesz tylko swój czas, żeby zarobić więcej, to trudniej będzie Ci zrobić w pewnym momencie radykalny strzał w postaci zamknięcia całej swojej działalności operacyjnej i przetworzenia swoich oszczędności w aktywa dające przychód pasywny.

2) Automatyzuj i deleguj wszystko co się da

Bardzo nie lubię odbierać telefonów. Zwłaszcza, gdy pracuję nad jakimś poważnym tematem biznesowym, rozpracowuję inwestycję albo tworzę program szkolenia, nie lubię gdy przeszkadza mi dzwoniący telefon. Tym bardziej nie lubię odbierać telefonów, gdy spędzam czas z rodziną, czytam, odpoczywam lub jestem na wakacjach.

Znalazłem na to rozwiązanie: zatrudniłem zdalną sekretarkę, która odbiera za mnie telefon firmowy i prowadzi mi kalendarz online. Jeśli ktoś zadzwoni w konkretnej sprawie, to moja asystentka rekomenduje napisanie do mnie maila, zapisuje też kontakt do klienta i wysyła maila do mnie z opisem kto dzwonił i w jakim celu. Dzięki temu mogę odpisać w dogodnym dla mnie czasie.

Może ktoś powie, że to lekceważenie klienta. Nie sądzę. Jeśli odebrałbym telefon w momencie, kiedy jestem zajęty, raczej nie byłaby to konstruktywna rozmowa. I tak umówiłbym się na dopracowanie szczegółów mailowo i na kontakt w późniejszym terminie. Robi to za mnie asystentka pracująca w wyspecjalizowanej firmie outsourcingowej, a kosztuje to naprawdę bardzo mało.

Lubię maile od spamerów, którzy piszą, że próbowali się do mnie dodzwonić, ale nie udało im się przebić przez sekretariat ;)

Dodam, że wszyscy bliżej ze mną współpracujący inwestorzy i klienci mają mój prywatny numer oraz mogą się ze mną kontaktować na Facebooku.

Dzięki usłudze zdalnej asystentki moi klienci zawsze mogą zadzwonić na warszawski numer stacjonarny, a ja mogę pracować w dowolnym miejscu na świecie zza laptopa... Mam jednak świadomość, że taka praca to też nie "przychód pasywny", a priorytetem jest zautomatyzowanie i oddelegowanie całej obsługi klienta.

Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej o takich strategiach, to koniecznie przeczytaj książkę Tima Ferrisa "4-godzinny tydzień pracy". Jest ona niewskazana dla bardzo początkujących bo może namieszać w głowie i zasiać ziarno lenistwa jeśli się ją źle zrozumie... Przyznaję, że miałem takie chwile. Trzeba pamiętać, że żeby wprowadzić te rady w życie, to trzeba mieć coś wartościowego do zaoferowania klientom, zaplecze do dostarczenia tego produktu i dopiero wtedy można zająć się outsourcingiem.

Jeśli jednak zaczynałeś swoją przygodę z biznesem po to, żeby stworzyć przychody pasywne lub wielką firmę dającą wymarzony styl życia, to pamiętaj o tym celu i nie sprzedawaj całego swojego czasu za pieniądze. Kupuj czas innych ludzi i buduj aktywa korzystając z pieniędzy banków.

Najciekawsze materiały prosto na Twojego maila:

Zgadzam się z Polityką Prywatności

O autorze:

O autorze:
Wojciech Gil - przedsiębiorca, inwestor, prawnik. Właściciel WG Property sp. z o.o. (inwestycje w nieruchomości). Z wykształcenia prawnik i historyk, z zamiłowania pasjonat wszelkich form przedsiębiorczej działalności człowieka.

Śledź na Facebooku:

Wojciech Gil. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Reklama:

- Copyright © wojciechgil.pl -Metrominimalist - Designed by Johanes Djogan -