k



Mało biznesmenów w biznesie

Mam pewną smutną refleksję. Chodzę na różne konferencje i spotkania dla przedsiębiorców i najczęściej większość osób tam spotkanych to nie "właściciele firm", ale sprzedawcy lub specjaliści. Mimo, że formalnie są właścicielami firm.

Nie zrozumcie mnie źle: nie przeszkadza mi to, nie bójcie się do mnie zagadać na spotkaniu biznesowym lub konferencji, jeśli jesteście specjalistami lub sprzedawcami. Piszę to dla osób, które mimo występowania w takiej roli nie uświadamiają sobie tego faktu, a dla dobra własnego biznesu powinny. Jeśli komuś odpowiada działanie jako specjalista, to bardzo dobrze. Potrzebujemy specjalistów, a za dobre usługi jesteśmy skłonni dużo zapłacić. Trzeba sobie jednak uświadamiać różnice miedzy tymi rolami.

Po kilku już ładnych latach spędzonych w środowisku biznesowym łatwo odróżniam "właściciela biznesu" od "specjalisty prowadzącego działalność gospodarczą". Właściciel biznesu używa innych słów, inaczej się zachowuje na spotkaniu biznesowym. Właściciele biznesów szukają raczej zasobów do wykorzystania w swojej firmie, okazji do zainwestowania i powiększenia swojego biznesu albo szukają właśnie specjalistów do pomocy. "Specjaliści-przedsiębiorcy" podczas spotkań chcą na ogół sprzedać swoje usługi, więcej mówią o swojej pracy i o tym co potrafią.

Problem polega na tym, że czasami specjaliści oczekują efektów w swoim biznesie takich, jak gdyby byli "właścicielami" biznesu. Dziwi ich, że mimo upływu lat ciężkiej pracy, ciągle mają mało czasu dla siebie i rodziny, a pieniądze, mimo że są, to nie są wcale tak duże, jak myśleli, że będą.


Dla jasności: ja też nie utrzymuję się obecnie wyłącznie z przychodów pasywnych. Mam firmę zajmującą się doradztwem na rynku nieruchomości, sam wykonuję wiele czynności podczas szukania inwestycji, doglądam remontów, zajmuję się meblowaniem i przygotowywaniem mieszkań na wynajem. 
Bardzo jednak dbam o to, żeby ukończona inwestycja przynosiła mi prawdziwie pasywne przychody. Powierzam więc szukanie najemców i bieżące zarządzanie najmem profesjonalnej firmie zarządzającej. Np. w Toruniu moim mieszkaniem zajmuje się firma Metr Kwadratowy należąca do przyjaciół moich i mojej żony poznanych jeszcze w czasach dorywczych prac w czasie studiów. 


Dlaczego nie masz biznesu mimo, że masz firmę?

Wielu przedsiębiorców wywodzi się ze specjalistycznych branż: programiści zakładają firmy IT, architekci zakładają pracownie architektoniczne, prawnicy zakładają kancelarie prawne. Mimo, że ze specjalistów pracujących niegdyś na etacie stają się nagle właścicielami biznesów, to w rzeczywistości nadal pracują sami u siebie na etacie jako specjaliści, a dodatkowo mają na głowie prowadzenie firmy.

Jak to się ma do inwestorów w nieruchomości?

Wielu przyszłych inwestorów w nieruchomości zaczynało z wizją cudownych przychodów pasywnych i wakacji pod palmami podczas których na smartfonie sprawdzaliby wpływające przychody z najmu. 

Minęło kilka lat i po serii kursów, szkoleń i własnej praktyki związanej z indywidualnym inwestowaniem na rynku nieruchomości zostali właścicielami firm zajmujących się doradztwem na rynku nieruchomości (tak, ja też należę do tej grupy) oraz zarządzających najmem. 

Problem w tym, że zostali w tych firmach głównymi specjalistami w temacie inwestowania i zarządzania nieruchomościami. To najprostsza droga do pożegnania się z przychodami pasywnymi na zawsze.... chyba że...

Jak sobie z tym poradzić?

1) wydziel w ramach swojej firmy to, co ma dawać przychody pasywne od tego co jest pracą specjalisty

W moim biznesie wyraźnie wyodrębnione są dochody pochodzące ze źródeł pasywnych (nieruchomości, przychody z internetu) od dochodów generowanych z mojej osobistej działalności (doradztwo na rynku nieruchomości, szkolenia).

Spróbuj w swoim biznesie zrobić to samo. Cokolwiek robisz, spróbuj wyodrębnić organizacyjnie w swojej firmie lub w ramach prywatnych inwestycji to, co daje Ci przychody pasywne od tego, na co musisz pracować sprzedając swój czas. Dzięki temu będziesz dokładnie wiedział jaka jest proporcja przychodów pasywnych do przychodów pochodzących z pracy i będziesz mógł zaplanować o ile zwiększyć kolumnę aktywów aby osiągnąć pełnię wolności finansowej. 

Poza tym, wiedząc, że masz już przynajmniej w części przychody pasywne, będziesz się lepiej czuł idąc w stronę wolności finansowej. Będziesz lepiej wiedział jak daleko jesteś i szybciej nauczysz się co faktycznie działa pasywnie, a co nie.

Jeśli teraz ciągle sprzedajesz tylko swój czas, żeby zarobić więcej, to trudniej będzie Ci zrobić w pewnym momencie radykalny strzał w postaci zamknięcia całej swojej działalności operacyjnej i przetworzenia swoich oszczędności w aktywa dające przychód pasywny.

2) Automatyzuj i deleguj wszystko co się da

Bardzo nie lubię odbierać telefonów. Zwłaszcza, gdy pracuję nad jakimś poważnym tematem biznesowym, rozpracowuję inwestycję albo tworzę program szkolenia, nie lubię gdy przeszkadza mi dzwoniący telefon. Tym bardziej nie lubię odbierać telefonów, gdy spędzam czas z rodziną, czytam, odpoczywam lub jestem na wakacjach.

Znalazłem na to rozwiązanie: zatrudniłem zdalną sekretarkę, która odbiera za mnie telefon firmowy i prowadzi mi kalendarz online. Jeśli ktoś zadzwoni w konkretnej sprawie, to moja asystentka rekomenduje napisanie do mnie maila, zapisuje też kontakt do klienta i wysyła maila do mnie z opisem kto dzwonił i w jakim celu. Dzięki temu mogę odpisać w dogodnym dla mnie czasie.

Może ktoś powie, że to lekceważenie klienta. Nie sądzę. Jeśli odebrałbym telefon w momencie, kiedy jestem zajęty, raczej nie byłaby to konstruktywna rozmowa. I tak umówiłbym się na dopracowanie szczegółów mailowo i na kontakt w późniejszym terminie. Robi to za mnie asystentka pracująca w wyspecjalizowanej firmie outsourcingowej, a kosztuje to naprawdę bardzo mało.

Lubię maile od spamerów, którzy piszą, że próbowali się do mnie dodzwonić, ale nie udało im się przebić przez sekretariat ;)

Dodam, że wszyscy bliżej ze mną współpracujący inwestorzy i klienci mają mój prywatny numer oraz mogą się ze mną kontaktować na Facebooku.

Dzięki usłudze zdalnej asystentki moi klienci zawsze mogą zadzwonić na warszawski numer stacjonarny, a ja mogę pracować w dowolnym miejscu na świecie zza laptopa... Mam jednak świadomość, że taka praca to też nie "przychód pasywny", a priorytetem jest zautomatyzowanie i oddelegowanie całej obsługi klienta.

Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej o takich strategiach, to koniecznie przeczytaj książkę Tima Ferrisa "4-godzinny tydzień pracy". Jest ona niewskazana dla bardzo początkujących bo może namieszać w głowie i zasiać ziarno lenistwa jeśli się ją źle zrozumie... Przyznaję, że miałem takie chwile. Trzeba pamiętać, że żeby wprowadzić te rady w życie, to trzeba mieć coś wartościowego do zaoferowania klientom, zaplecze do dostarczenia tego produktu i dopiero wtedy można zająć się outsourcingiem.

Jeśli jednak zaczynałeś swoją przygodę z biznesem po to, żeby stworzyć przychody pasywne lub wielką firmę dającą wymarzony styl życia, to pamiętaj o tym celu i nie sprzedawaj całego swojego czasu za pieniądze. Kupuj czas innych ludzi i buduj aktywa korzystając z pieniędzy banków.

Leave a Reply

Subscribe to Posts | Subscribe to Comments

Najciekawsze materiały prosto na Twojego maila:

Zgadzam się z Polityką Prywatności

O autorze:

O autorze:
Wojciech Gil - przedsiębiorca, inwestor, prawnik. Właściciel WG Property sp. z o.o. (inwestycje w nieruchomości). Z wykształcenia prawnik i historyk, z zamiłowania pasjonat wszelkich form przedsiębiorczej działalności człowieka.

Śledź na Facebooku:

Wojciech Gil. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Reklama:

- Copyright © wojciechgil.pl -Metrominimalist - Designed by Johanes Djogan -