k

Przy zdjęciu po prawej pewnie widzisz, że jestem prawnikiem, przedsiębiorcą i inwestorem. Z profesjonalnego punktu widzenia postanowiłem tak streścić moje doświadczenia dla osób czytających mojego bloga. Tutaj chcę Ci opowiedzieć o sobie nieco luźniej :)

Z zawodu…

Z zawodu jestem prawnikiem, ale co Ci to mówi o mnie? Nic. Nie chcę ograniczać się do stwierdzenia, że "jestem prawnikiem" albo "jestem właścicielem spółki takiej a takiej". Zapraszam do poczytania o mojej przygodzie, w której pokażę Ci, jak to się stało, że jestem tu gdzie jestem. Może Cię zainspiruję do czegoś. Dowiesz się też w jakich dziedzinach mogę Ci pomóc :)




Wszystko dzięki kwestionowaniu opinii innych

Najpierw "z zawodu" zostałem historykiem (przynajmniej teoretycznie), ale wiedziałem, że ciągnie mnie do biznesu, więc jeszcze w trakcie studiów historycznych poszedłem na prawo. Wtedy przydała mi się postawa kwestionowania obiegowych opinii, którymi zarzucali mnie znajomi i rodzina: "w tym zawodzie trzeba mieć znajomości", "trzeba górę pieniędzy na aplikację", itd… Niespecjalnie się tym jednak przejmowałem.

Postawę kwestionowania takich mądrych rad wykształciłem sobie poniekąd dzięki temu, że w dzieciństwie mówiono mi, że nie mam talentu muzycznego, aż dopiero w wieku ok. 18 lat nauczyłem się grać na gitarze basowej (tak, wiem, niektórzy twierdzą, że do tego nie potrzebny jest słuch muzyczny ;) ). Grałem w kilku zespołach i raczej nieźle sobie radziłem, więc chyba opinie rodziny niekoniecznie były słuszne. Takie kwestionowanie opinii innych bardzo mi się później przydało.


Jeszcze w czasie studiów udało mi się znaleźć pracę w dobrej kancelarii, w której nadal pracuję ze wspaniałymi ludźmi. Brzmi to dziwnie na tle opowieści o krwawych korporacjach i o trudnościach w znalezieniu pracy? Z jednej strony niewątpliwie miałem tzw. "szczęście", ale jak mawia Donald Trump (cytując chyba jakiegoś sportowca):

"im więcej pracuję, tym więcej mam szczęścia" 
Ja bym dodał do tego jeszcze:


"im więcej stwarzam okazji do szczęścia, tym więcej mam szczęścia" 

A jeśli jeszcze miałbym coś dodać, to powiedziałbym: "im bardziej jestem Yes Man'em, tym więcej mam szczęścia" (chodzi o postawę, jaką reprezentował Jim Carrey w filmie "Yes Man").


Gdy się zastanawiam jak to się stało, że mam teraz bardzo udane życie osobiste, dobrą pracę oraz własną firmę, która działa prawie na autopilocie (choć jeszcze nad tym pracuję;) ), to powiedziałbym, że zaważyły na tym trzy postawy:



  • 1) bycie "Yes Man'em", 
  • 2) chęć ulepszania wszystkiego i 
  • 3) chęć posiadania szczegółowego planu na przyszłość (choć bardzo długo nie miałem bladego pojęcia jak to zrobić). 


"Można to ulepszyć!"

Chciałem ulepszyć swoje życie, więc usilnie szukałem wiedzy na ten temat, a że nawet nie wiedziałem jeszcze, że jest w księgarni półka z książkami o rozwoju osobistym, to poszedłem do biblioteki uniwersyteckiej i szukałem w dziale "ekonomia" (chyba całkiem logicznie, prawda?). Okazało się, że dobrze trafiłem bo biblioteka była na szczęście zaopatrzona w "Myśl śmiało i pokaż na co cię stać" Donalda Trumpa i "Alchemię finansów" Georga Sorosa. Od tego zaczęła się moja przygoda z nieruchomościami i z inwestowaniem.

Później było wiele szkoleń i konferencji o biznesie, nieruchomościach i inwestowaniu. Uczyłem się od Piotra Hryniewicza, któremu jestem szczególnie wdzięczny za wiedzę, którą mi przekazał i dzięki której mam obecnie firmę oraz plany o jakich kilka lat temu by mi się nie śniło :) Od Piotra nauczyłem się wszystkiego, co wiem o nieruchomościach.


Psychologii przydatnej w biznesie uczyłem się czytając najpierw stosy książek, a później m.in. od Pawła J. Mroza na kursie z NLP. Zarządzania i budowy biznesu miałem przyjemność uczyć się m.in. w ramach warsztatów z Andrzejem Blikle oraz w ramach wielu wykładów ze wspaniałymi wykładowcami uczelni ASBIRO.




"Yes Man"

Edukacja, edukacją i cele, celami, ale bez powiedzenia we właściwym momencie "tak!" nie miałbym ani takiej pracy jaką mam, ani firmy, ani wielu świetnych relacji.


Nie jedlibyśmy z żoną też pewnie świeżych fig prosto z drzewa gdzieś w Andaluzji (na zdjęciu obok), gdyśmy odmówili naszemu przyjacielowi wspólnej wyprawy :)


Z byciem Yes Man'em, oraz ogólnie z wychodzeniem na przeciw różnym sytuacjom życiowym wiąże się coś takiego, co Steve Jobs nazwał łączeniem kropek. Dopiero po czasie widzisz jaki obrazek z tego wychodzi.


Kilka lat temu, w czasach studenckich, podczas wakacji, które spędzałem u rodziny na wsi, zadzwonił do mnie kolega z pytaniem, czy nie poszedłbym z nim do pracy przy skupowaniu książek do antykwariatu bo wygląda to na dobry "deal". Powiedziałem "OK" i przyjechałem z Zamościa do Warszawy. Do tej samej pracy zgłosiła się wtedy też pewna dziewczyna, która specjalnie po to przyjechała do Warszawy z Torunia :) Powiedziała "OK" jakimś swoim znajomym, którzy mieli wtedy wolne mieszkanie, wiec skorzystała z darmowego lokum i poszukała pracy w Warszawie. Teraz jest moją żoną i jesteśmy bardzo szczęśliwi :) Morał? Szczęście sprzyja ludziom, którym się chce ruszyć tyłek :)


Godząc się na pracę dla antykwariatu nie wiedziałem, że poznam tam swoją przyszłą żonę - ja studiowałem prawo, a moja żona biotechnologię, więc jeżdżenie po mieście i wygrzebywanie od emerytów zakurzonych książek z piwnicy wcale nie było związane z naszą ścieżką zawodową ;) Łączenie kropek dało jednak na koniec wyraźny obrazek - przed ołtarzem.


Później pracowałem w państwowej instytucji zajmującej się kulturą, w doradztwie finansowym, jako redaktor działu prawnego w biznesowym czasopiśmie dla kobiet, aż w końcu trafiłem do kancelarii doradztwa podatkowego. A pracę tę, z której jestem bardzo zadowolony, dostałem bo odpowiedziałem "tak" na propozycję człowieka, który szukał praktykanta do tej kancelarii. Pasję do optymalizacji podatków rozwinąłem u siebie wcześniej, jako wolontariusz w Centrum im. Adama Smitha.



Nieruchomości i spółka z o.o.

Do założenia firmy zajmującej się wynajmem nieruchomości przymierzałem się dosyć długo. Zanim to się stało szkoliłem się ok. 2 lata, a pierwsze próby nie przyniosły żadnego efektu. Nie miałem ani nieruchomości na wynajem, ani zdolności kredytowej, żeby je kupić. Okazało się, że jest sposób - podnajem.

Wynająłem kilka dużych mieszkań w kiepskim stanie, których raczej nikt by nie chciał wynająć. Odmalowałem je, dostawiłem trochę mebli i podnająłem studentom na pokoje :)


Mimo wielu problemów (które pojawiły się bo nie posłuchałem moich nauczycieli we wszystkich szczegółach, o których mówili) spółka funkcjonuje jak na razie drugi rok, a jak nie pracuję w niej więcej niż kilka godzin tygodniowo. Najważniejsze jest jednak to, że uczę się na czym polega wynajmowanie lokali mieszkalnych i w jaki sposób zbudować sobie z tego źródło dochodu.




Ponieważ prowadzę firmę w formie sp. z o.o. wiele osób pytało mnie jak to się robi. Miałem przyjemność mówić o tym na zjazdach inwestorów u Piotra Hryniewicza, a później na wielu spotkaniach ze znajomymi, którzy prosili mnie o radę. Pytania te stały się poniekąd pretekstem do założenia tego bloga, na którym chcę spisać te doświadczenia, żeby zawsze były dostępne dla wszystkich (ale najlepsze tylko dla stałych czytelników, którzy zapisali się do newslettera ;) )


Inne objawy przedsiębiorczości

Za pomysły związane z przedsiębiorczością zabrałem się dosyć późno bo dopiero na 3 roku studiów. Marzyło mi się wtedy zrobienie strony internetowej, która zarabiałaby na reklamach. Kupiłem wtedy domenę dobrerestauracje.com.pl i z kolegą, który zajmuje się gastronomią chcieliśmy zacząć recenzować warszawskie restauracje. Pomysł niestety upadł. Nie miałem jeszcze wtedy pojęcia jak coś takiego zrobić.

Później, gdy pracowałem jako doradca finansowy, postanowiłem stworzyć stronę financeadvisor.pl, która funkcjonuje do dziś. Na tej stronie polecam używane przeze mnie i sprawdzone w 100% produkty finansowe oraz piszę różne artykuły o finansach osobistych. W planach mam przekształcenie tego blogo-portalu w profesjonalny portal finansowy.

Gdy z kolei zająłem się pracą w doradztwie podatkowym, stworzyłem portal taxnews.pl, który dostarcza informacji o najnowszych zmianach w prawie podatkowym, o nowych wyrokach sądów i interpretacjach przepisów wydawanych przez Ministra Finansów.


Poza tym stworzyłem jeszcze stronę firmaifinanse.pl poświęconą finansom przedsiębiorstw.


 

Osobowość


Według pewnej klasyfikacji osobowości opartej na teoriach Junga moją osobowość można opisać następująco:

"Cechuje się oryginalnym umysłem i ma sobie wielkie pragnienie wprowadzenia w życie swoich pomysłów oraz zrealizowania swoich celów. Szybko dostrzega wzory w wydarzeniach zewnętrznych i opracowuje ich wyjaśnienia w oparciu o szeroką perspektywę. Jeśli zaangażuje się w jakiś projekt, to w zorganizowany sposób doprowadza go do końca. Sceptyczny i niezależny, wymaga wysokich standardów, kompetencji i wykonania, zarówno od siebie, jak i od innych".

Moje motto wg specjalistów od tej teorii powinno brzmieć: "Można to ulepszyć!". I całkiem mi się to podoba, więc pewnie teoretycy od psychologii wiedzą co mówią ;) 

Introwertyk otwarty na świat :)

Co do rozpychania się łokciami, to rodzina zawsze mówiła mi, że nie nadaję się do biznesu, bo "nie potrafię się rozpychać łokciami". Ja mam z tym związaną nieco inną teorię. Od zawsze widziałem, że największe rozpychanie się łokciami odbywa się w walce o dostęp do najgorszych, najtańszych i najbardziej pospolitych dóbr. Dzieci zawsze się rozpychały w szkolnym sklepiku w kolejce po placki z cebulą, kilka wieków temu lud rozpychał się, gdy na miejskim placu władca rzucał w tłum smażone kurczaki w ramach "kiełbasy wyborczej". A czy ktoś się rozpychał w szkole, żeby wziąć udział w konkursie z cennymi nagrodami, w którym trzeba się jednak troszeczkę wykazać? Zwykle brały udział ze trzy osoby z klasy.

Mój znajomy przedsiębiorca rekrutował kiedyś na stanowisko pakowacza paczek do księgarni: zgłosiło się prawie 100 osób. A ile osób jest na stanowisko prezesa spółki? Niedobór. Firmy muszą płacić górę szmalu firmom headhunterskim, żeby te znalazły odpowiedniego kandydata i jeszcze go nakłoniły do pracy.


Ogromna konkurencja jest w Warszawie podobno w branży kanapkowej (dostarczanie kanapek do biur). Ale w branżach, tych troszkę bardziej wyszukanych, łatwo trafić niemal na niebieski ocean (i wcale nie mówię o innowacjach). Ja podnajmuję nieruchomości. Nie jest to pomysł nowy, a ja w moim biznesie jeszcze nigdy nie spotkałem się z konkurencją na żywo :) Może to kwestia czasu, bo dużo się o tym teraz mówi (ale chyba mało komu się chce).


Wydaje mi się właśnie, że bycie introwertykiem pomaga mi ocenić, gdzie warto się starać, a gdzie nie, bo czerpię energię z wewnętrznych przemyśleń i analiz. Nie daję się dzięki temu ponieść owczemu pędowi tłumu. Bycie introwertykiem ma jeszcze wiele innych zalet.


Introwertycy są świetnymi mówcami i wcale nie mają problemów z publicznymi wystąpieniami, jak mogłoby się wydawać. Jest wręcz przeciwnie. Introwertycy uwielbiają mówić o sprawach, na których się znają i które lubią. Czerpią bowiem energię ze swojego wnętrza. Jeśli jednak jakiś introwertyk nie rozwinie w sobie żadnej pasji, to faktycznie może zostać zamkniętym w sobie odludkiem.


Ja uwielbiam przebywać z ludźmi i z nimi rozmawiać, lubię prowadzić interesy i czuć się jak "dealmaker". Dlatego wiele osób nie wierzy, że jestem introwertykiem. Introwertyzm polega jednak nie na tym, że ktoś jest nieśmiały i zamknięty w sobie, ale na tym, że czerpie siłę ze swojego wnętrza, a nie z otoczenia. Wynika z tego, że aby mieć z czego czerpać, nieustannie muszę swoje wnętrze doskonalić ucząc się nowych rzeczy. Czasem, gdy wycofuję się z jakiejś relacji lub interesu nie oznacza to, że się onieśmieliłem albo zrezygnowałem, ale że zrozumiałem, że muszę nadrobić jakieś braki i powrócić silniejszy. Potrzebuję czasem ładowania baterii w samotności.


Po co o tym wszystkim piszę? Chcę Ci pokazać, że dobre poznanie siebie bardzo pomaga w życiu osobistym i w biznesie. Wiem jakie są moje mocne strony: mogę tworzyć śmiałe wizje, planować, wprowadzać innowacje i ulepszenia, ale szczegóły powinienem zostawić innym - zbudować zespół specjalistów, którzy mi pomogą.


A jeśli jesteś introwertykiem, to możesz się z mojego przykładu nauczyć, że warto odnaleźć pasję i ludzi, z którymi tę pasję możesz dzielić. Wtedy z osoby cichej i trzymającej się na uboczu możesz stać się błyszczącym w towarzystwie specjalistą w swoim fachu :) Może po prostu warto zmienić środowisko, jeśli czujesz, że w obecnym nikogo nie obchodzą Twoje pasje. Nie musisz wcale uczyć się pokazywać, że jesteś wygadany w tematach, o których paplają wszyscy - takie jest moje zdanie :)


Jeśli ktoś uważa mnie za cichego i nieśmiałego, to najprawdopodobniej oznacza, że nie mam tej osobie nic do powiedzenia bo widzę, że ta osoba tego po prostu nie chce.



Nie toleruję

Nie toleruję wywierania wpływu przemocą, nadużywania władzy i wszelkich emocjonalnych wybuchów. Brak akceptacji dla emocjonalnych gierek daje mi duże pole do manewru w negocjacjach. Bardzo trudno wyprowadzić mnie z równowagi, wywierać na mnie wpływ albo grać na emocjach.


Testy psychologiczne, które na sobie przeprowadziłem ;) dowodzą, że wszelkie formy wywierania wpływu, w tym przekaz reklamowy, mają na mnie znikomy wpływ. Może dlatego lubię czasem analizować reklamy i zastanawiać się jak wpływają na ludzi, bo potrafię patrzeć na nie dosłownie "stojąc z boku". Od 7 lat nie mam jednak telewizora :)


Teraz powiedz coś o sobie wypełniając ankietę: Jak mogę Ci pomóc?



Pozdrawiam serdecznie,


Wojciech Gil 


kontakt@wojciechgil.pl

Najciekawsze materiały prosto na Twojego maila:

Zgadzam się z Polityką Prywatności

O autorze:

O autorze:
Wojciech Gil - przedsiębiorca, inwestor, prawnik. Właściciel WG Property sp. z o.o. (inwestycje w nieruchomości). Z wykształcenia prawnik i historyk, z zamiłowania pasjonat wszelkich form przedsiębiorczej działalności człowieka.

Śledź na Facebooku:

Wojciech Gil. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Reklama:

- Copyright © wojciechgil.pl -Metrominimalist - Designed by Johanes Djogan -